• „PRAT”  JACEK DRĄŻKIEWICZ,
  • ul. Ogrodowa 1;  96-325 Radziejowice;   NIP: 838-164-28-79
  • Szybki kontakt: (22) 408 04 43;  48.733 70 50 70

Nie leż na plaży w Agadirze!

Ciepłe wody oceanu, duże piaszczyste plaże, szeroka promenada (pięknie podświetlona nocą)… mimo tych wszystkich udogodnień, naprawdę szkoda cały czas pobytu w marokańskim Agadirze przeznaczyć na bierny wypoczynek.
Większość turystów jadących do Maroka wybiera zazwyczaj jedną wycieczkę krajoznawczą do oddalonego o około 250 km od Agadiru Marrakeszu. Wybór jak najbardziej trafny. Mnie jednak najbardziej urzekły bliskie okolice Agadiru, które zwiedzaliśmy samochodem. Z wypożyczeniem auta w Agadirze nie ma większych trudności. W miarę komfortowe samochody z klimatyzacją można już mieć za 30 EUR za dzień. Warto pomyśleć o co najmniej 2 całodziennych wycieczkach – na południe i na północ od miasta.
Trasa na południe od Agadiru jest idealna dla osób ceniących naturalne piękno górskich krajobrazów. Pętla z Agadiru do Ait-Baha przez Tafraoute, Tiznit i z powrotem do Agadiru dostarczy Państwu niezapomnianych wrażeń. Trasa wycieczki liczy ponad 300 km, w tym ponad połowa prowadzi przez wysoko położone górskie drogi Anty Atlasu nierzadko sąsiadujące bezpośrednio z malowniczymi przełęczami i przepaściami. Droga liczy podobno ponad 1100 zakrętów i proszę mi wierzyć, nie jest to liczba przesadzona.




Początkowo droga prowadzi nas przez mało ciekawe miasteczko Ait-Baha. Tuż za miastem zaczyna się w oddali wyłaniać krajobraz wysokich gór. Droga prowadzi wzdłuż licznych gajów oliwnych. W tym miejscu możemy podziwiać bardzo wiekowe drzewa, których wiek zdecydowanie przekracza kilkaset lat! (drzewa oliwne rosną nawet przez 1000 lat!)



Niektóre drzewa oliwne znajdują się przy samej drodze. Latem owoce są jeszcze zielone. Jeśli ktoś woli oliwki czarne trzeba jeszcze poczekać kilka tygodni. Wszystkie oliwki pochodzą więc z tych samych drzew.



Droga zaczyna nagle ostro pnąć się górę. Ten odcinek jest już zdecydowanie dla osób odważnych, ale również posiadających ponad przeciętne doświadczenie w prowadzeniu auta. W wielu miejscach zakręty nie są zabezpieczone barierkami, dlatego warto przed ostrymi zakrętami trąbić, dając w ten sposób znak rozpędzonym, zjeżdżającym z góry pojazdom.

Około 25 km od Tafraoute nie można nie zauważyć pięknie położonej twierdzy, osłoniętej wysokimi murami. Zadziwiające jest to, że wyrasta ono jak wyspa na morzu w miejscu, gdzie teren opada tworząc dość duży płaskowyż pomiędzy wysokimi górami Anty Atlasu. Jest to stara kazba (z fr. casbah z ar. zamek lub forteca w płn. Afryce) Tizourgane. http://www.youtube.com/watch?v=Z711H0ywBl0




Przed samych Tafraoute przejeżdżamy przez potężną bramę wydrążoną w skałach.
Tuż za nią widać już w oddali zarysy miasteczka. Po drodze nie ma ani jednej stacji benzynowej, należy więc pomyśleć o zatankowaniu paliwa, bo do Tiznitu pozostaje jeszcze około 140 km.



Przedmieścia Tafraoute tworzy zabudowa kilkunastu domów, które w ciekawy sposób wszczepione są w zbocza wszędzie obecnych w tej części kraju gór. Większość zabudowy ma ściany w kolorze wzgórza, mimo to i tak urzekają nas harmonijnym współgraniem z otaczającą je przyrodą.



Podjechaliśmy pod jedyną stację benzynową w miasteczku. Pracownik natychmiast podszedł, aby zatankować nasze auto. To, co wzbudziło moją największą uwagę i niepokój, to fakt, że przez cały czas nalewania paliwa palił papierosa. Zrobiło się nam przez moment naprawdę gorąco!

Samo miasteczko Tafraoute nie posiada wielu atrakcji turystycznych, natomiast tuż za miastem zobaczyliśmy coś, co wzbudziło nasze ogromne zainteresowanie i nieukrywany zachwyt. Niesamowite formacje skalane wyrzeźbione przez siły natury w piaskowych skałach, pojawiały się nagle wzdłuż drogi - niczym tajemnicze stwory, przybyłe z innego świata.




Niezwykłego uroku dodają temu miejscu rosnące wśród skał palmy, jak również wiele innych egzotycznych roślin.



Niektóre skały wręcz przytłaczały nas swoją wielkością, różnorodnością kształtów, ciekawym położeniem. Każdy kamień wydawał się mieć swoją odrębną historię opisującą miejsce, w którym od wielu lat a może i wieków przyszło mu leżeć.

Kolejne kilometry trasy do Tiznitu także przyniosły wiele wrażeń widokowych. W pobliżu drogi (a czasami wręcz na drodze) można zobaczyć liczne stada pasących się kóz, owiec, osiołków a nawet wielbłądów.



Czasami na naszej trasie wycieczki spotykaliśmy marokańskie kobiety, które w obliczu zbliżającego się samochodu zasłaniały pospiesznie całą twarz czarnym nikabem (chustą), a nie rzadko także odwracały głowy w przeciwnym do nas kierunku. Bardzo chciałem zrobić im zdjęcie, jednak czując, że w ten sposób mógłbym je urazić, jedynie podpatrywałem je dyskretnie zastanawiając się nad tym, czy na pewno w tych czarnych strojach nie jest im gorąco.


Kilkakrotnie przejeżdżamy obok wysokich przepaści górskich, co wymaga od nas większej koncentracji na prowadzeniu auta. Widoki są zachwycające.



Następnie krajobraz staje się zupełnie równinny i dojeżdżamy do charakterystycznych murów miasteczka Tiznit, liczących już ponad 100 lat.




Wjeżdżamy w obszar mediny (starego miasta). Życie tego niewielkiego miasteczka koncentruje się wokół zabytkowego meczetu, którego minaret góruje nad okolicznymi licznymi sklepami, a nierzadko kramami ulicznymi.









Miasteczko słynie z produkcji srebrnej biżuterii berberyjskiej, można jednak tu kupić niemal wszystko, bo handel jest naturalną częścią życia wszystkich Marokańczyków. Chcieliśmy wejść do meczetu, słynącego podobno z drewnianych, zdobionych żerdzi minaretu. Niestety zobaczyliśmy jedynie zawieszoną na drzwiach kartkę z arabskim napisem (niestety nie potrafię czytać po arabsku)




Dalsza droga do Agadiru przebiega już przez mniej ciekawe miejscowości. Krajobraz jest równinny i dość monotonny. Na szczęście mieliśmy do przejechania jedynie 80 km. Droga powrotna minęła więc dość szybko.

Następnego dnia udaliśmy się na północ Agadiru drogą prowadząca do Essaouira. 10 km za miastem znajduje się drogowskaz na Immouzer, do drogi nazywanej Rajską Doliną. Trasa nie jest trudna. Po wycieczce, którą mieliśmy dzień wcześniej w góry Anty Atlasu można powiedzieć, ze to prawdziwa rekreacja. Trasa z Agadiru do Immouzer liczy około 100 km i prowadzi przez wąwóz okolony licznymi palmami.





Następnie droga pnie się ostro w górę co dostarcza niesamowitych wrażeń widokowych. Wśród rośli zaczynają dominować drzewka argonowe, z których tłoczony jest „dar Maroka” – tradycyjny olej spożywczy i kosmetyczny wykorzystywany w medycynie naturalnej, będący jedną z najczęściej kupowanych „pamiątek z Maroka.





Celem naszej wycieczki jest malowniczo położona miejscowość Immouzer, słynąca z pięknych kaskadowych wodospadów. Przed dojazdem do celu zatrzymaliśmy się na lunch w niewielkiej miejscowości. Sympatyczny właściciel tawerny przyniósł nam marokańskie smakołyki – miód i oliwę oraz miętową herbatę. Główne danie to pyszny omlet. Właściciel tawerny podziękował nam serdecznie i poinformował o tym, że w Immouzer znajduje się stacja benzynowa, gdzie możemy uzupełnić paliwo (nawiasem mówiąc, był to garaż w którym w dużych plastikowych butelkach właściciel trzymał benzynę).



Sam wodospad w Immouzer zrobił naprawdę miłe wrażenie. Woda jest dość chłodna, co w upalne dni jest miłą niespodzianką. Najbardziej odważni mężczyźni demonstrują przed tłumem turystów swoją odwagę skacząc z wysokości kilkunasto metrów wprost do niecki wodnej położonej wśród malowniczych skał. Następnie za przedstawienie zbierają od tłumu turystów pieniądze, warto więc mieć drobne motety przy sobie.




Wracając do Agadiru można dla odmiany podjechać na plażę w Tarhazout, którą ze względu na silne podmuchy wiatru szczególnie upodobali sobie surferzy.
Mam nadzieję, że zamieszczony opis będzie dla Państwa inspiracją do podejmowania aktywnego zwiedzania – naprawdę „nie warto leżeć na plaży w Agadirze! A na pewno nie każdego dnia